poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział 8

-Oczami Kate-

- Porywamy was, drogie panie! Czujcie się zaszczycone! - powiedział Harry. Zaraz, zaraz. HARRY?! Co to ma, kurwa, być?!
- Do cholery jasnej, czy wyście do końca zgłupieli?! - zawołałam i uderzyłam osobnika, który mnie niósł, z pięści w pupę. Okazało się, że to Zayn'owi chciało się dźwigać sześćdziesiąt trzy kilo mojego ciała. - To jest czyste uprowadzenie! To wbrew prawu!
- Wiesz co, Kate? - spytała Miu, przerywając mój "prawniczy" wywód.
- No?
- Najpierw ten ochroniarz, nawiasem ładnie go załatwiłaś, a teraz ta gadka.
- Do rzeczy. - mruknęłam zirytowana, wiedząc doskonale, że chłopcy przysłuchują się każdemu zdaniu.
- Nie myślałaś, żeby zamiast pisarką zostać prawnikiem?
    Pokręciłam z niedowierzaniem głową. Miałabym porzucić pisarstwo? Jedyną rzecz łączącą mnie ze moim świętej pamięci już ojcem?
- Nie. Gdybym została prawnikiem, wpadłabym w rutynę. Właściwie to żyłabym tylko pracą. Nie wytrzymałabym długo w sądzie. A przy pisarstwie jest inaczej. Nie zależy mi na kasie jaka idzie z książek ani na sławie. Ja chcę tylko poprzez swoje historie coś ludziom przekazać. A po drugie to jedyne ci mi zostało po tacie. Taka... niepisana spuścizna.
- No tak. Głupie pytanie. - westchnęła Miu. - A tak w ogóle, to mam do was jedno, takie małe, maciupeńkie, dosłownie tyci tyci pytanko.
- Dajesz. - rzucili zaciekawieni chłopcy. Niezauważalnie zatkałam uszy.
- GDZIE WY NAS, DO KURWY NĘDZY, PORYWACIE?! - wrzasnęła Inaba.
    Ale to tak wrzasnęła, że nawet pomimo zatkanych uszu prawie ogłuchłam!
- Boże, już zapomniałam jak to jest zostać ogłuszonym przez twój głos. - zaśmiałam się. Dziewczyna wyszczerzyła się do mnie ironicznie. Zaczęłyśmy sobie swobodnie rozmawiać, celowo ignorując coraz bardziej zirytowanych naszym zachowaniem, chłopców. 
    Oj, chyba nam się dostanie ochrzań za zerwanie, ale co tam. Życie jest jedno i krótkie, a my właśnie jesteśmy w najpiękniejszym miejscu na świecie. Nie zamierzam marnować czasu na jakieś głupie wycieczki do muzeów!
- Ej, mam pomysł!
- Jaki?
- Słyszałam, że - przerzuciłam się na polski, ku zgrozie chłopaków (a dobrze im tak za uprowadzenie nas!). - w hotelu jest wielka sala gier. Wiesz, Playstation, Xbox, wii itp.
- A, i jak wrócimy już od tych oszołomów z zoo to znajdziemy ten pokój i spędzimy tam cały dzień i całą noc! - podchwyciła.
- Ale najpierw skombinujemy jedzenie!
- Ach, ta twoja bezsensowna miłość do jedzenia... Pójdziemy do Tesco i po sprawie.
- Tylko nie bezsensowna! Ale Tesco pasuje mi jak najbardziej.
- Ekhem. - odchrząknął Lou, którego szturchnął Niall. Chyba musiał wychwycić nazwę sklepu... - Mogłybyście mówić po angielsku?
- Nie. - powiedziałyśmy jednocześnie, a reszta wybuchła śmiechem.

-Oczami Miu-

    Nieśli nas tak przez pół miasta, mendy paździochowe! Boże, jakie to było upokarzające. Obie z Kate przez cały czas darłyśmy się na nich, żeby nas puścili, ale byli głusi na nasze wrzaski. Albo może po prostu już ogłuchli? W końcu umilkłyśmy i zaczęłyśmy się zastanawiać, jak się od nich uwolnić. I oczywiście, jak zawsze, genialna Miu wymyśliła genialny plan! Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam wrzeszczeć jeszcze głośniej niż dotychczas:
- LUDZIE, ONE DIRECTION TU JEST!
    Minęła minuta jak nas puścili, a wokół nich zebrało się morze dziewczyn. No rzuciły się na nich jak napalony komornik na kanapę! Nie wiem ile trwało to "piekło" (znaczy dla nich piekło, bo dla mnie to pierwszorzędna rozrywka), ale w końcu Kate się nad nimi zlitowała i postanowiła ich "wywabić" z opresji.
-EJ, LUDZIE! SŁUCHAJCIE! TAM JEST JUSTIN BIEBER! - wrzasnęła, chyba jeszcze bardziej ode mnie.
    Kurwa, nie minęła nawet minuta, a tych już nie było! Czyżby ta piosenkareczka (nie obrażając oczywiście fanek Justina <- od aut.) była lepsza od nich? No chyba na to wygląda.
- Ok. Uratowałyśmy ich, teraz możemy iść. - wzruszyła ramionami szatynka. Odwróciłyśmy się, żeby odejść, ale...
- A wy gdzie?! - zawołał Liam.
- Do hotelu! - odparłam.
- Nie, najpierw do Tesco! - poprawiła mnie stanowczo Kate. Zwiesiłam głowę. Ta jej cholerna miłość do jedzenia!
- A możemy iść z wami do Tesco? - spytał blondyn, robiąc słodkie oczka do mojej przyjaciółki. Proszę, nie zgadzaj się, proszę, nie zgadzaj się! - modliłam się w duchu.
- Dobrze. Ale pod jednym warunkiem. - zastrzegła.
- Jakim?
- Będziecie nas wozić w wózkach po całym sklepie, i to bez żadnych grymasów! - wyszczerzyła się.
    Boże, Kate i jej pomysły! Chociaż w sumie to taki zły pomysł nie jest. Nie będę musiała chodzić i się nie zmęczę, za to będę wożona jak prawdziwa księżniczka. Co prawda, w wózku sklepowym, ale od czegoś trzeba zacząć, prawda?
- Hura! - ucieszył się Niall i rzucił się na Ross jak na jedzenie. Wystawił język do Harry'ego. - Widziś?! Mama mnie baldziej kocha! A nie ciebie! - dla udowodnienia swoich słów, przytulił się do ramienia dziewczyny.
- A nieplawda! - oburzył się zielonooki. - Właśnie, ze mnie kocha baldziej! - przytulił się do drugiego ramienia dziewczyny. Spojrzeli na nią dziecięcym wzrokiem.
- Któlego z niaś baldziej kochaś, Katie?
    Spojrzała na mnie rozbawiona.
- Dlaczego ja się czuję jakbym się cofnęła do przedszkola? 
- Bo trafiłaś do przedszkola w dniu, w którym nas poznałyście. - zauważył rezolutnie Liam. Chyba go polubię. CHYBA. Louis i Zayn spojrzeli na niego złowrogo i zaczęli go ganiać po ulicy. Harry i Niall cały czas wrzeszczeli do Kate, którego bardziej kocha, a my się załamałyśmy. 
- Nie wiem jak tobie - starała się przekrzyczeć chłopaków szatynka. - ale mnie się nagle przypomniało jak Bartek i Patryk nas dręczyli w ten sam sposób w przedszkolu.
- No, mnie też. Ale w końcu dali nam spokój jak im głowy spuściłam w sedesie. - zaśmiałam się na wspomnienie tych dwóch mokrych główek. 
- Zaraz! A co to za Bartek i Patryk?! - wykrzyknęli wszyscy, zaprzestając dziecinnych wygłupów i wlepili w nas swoje ślepia. Koleżanka przybliżyła się do mnie i wyszeptała do ucha:
- Sądzę, że to najlepszy czas, żeby spieprzać gdzie pieprz rośnie.
- Doskonały pomysł. - zgodziłam się szeptem.
- No! Czekamy na wyjaśnienia! - rzucił Louis. Uśmiechnęłyśmy się niewinnie i zgodnie powiedziałyśmy:
- To sobie jeszcze poczekacie! - i zaczęłyśmy spieprzać gdzie pieprz rośnie, jak to zasugerowała Kate. A oni oczywiście pobiegli za nami.


Przepraszamy, że tak długo nie dodawałyśmy rozdziału, ale wiecie: wakacje, problemy, wakacje i problem z kontaktem xP.
Ale wróciłyśmy i postaramy się już regularnie dodawać kolejne rozdziały :)
11 komentarzy = Rozdział 9
Do zobaczenia!
Kat i Luśka xx. 

9 komentarzy:

  1. Super.:p
    Tez chcę być wożona w wózku sklepowym jak księżniczka *_*. Jestem ciekawa czy chłopcy je dogonią. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny:)
    rozwalają mnie twoje teksty z tym komornikiem i w ogóle:P
    haha nie ma to jak jazda w wózku w sklepie^^
    czekam na nexta:P


    OdpowiedzUsuń
  3. BOŻE CUDO JAK WY ŚWIETNIE PISZECIE

    OdpowiedzUsuń
  4. świetnie piszesz ale z tymi 15 komentarzami to lekka przesada błagam dodajcie kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  5. uwielbiam to opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  6. kurde to najlepsze opowiadanie jakie czytałam

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarze :)
Link do siebie zostaw w odpowiedniej zakładce ^^
Hejty i inne takie nie są tu tolerowane :P

Czytelnicy :)