piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 6

-Oczami Kate-

    Do MilkShakeCity doszliśmy po jakichś piętnastu minutach. Dziwnie się czułam, idąc tak, przytulona do Harry'ego i Niall'a, ale aż tak bardzo mi to nie przeszkadzało. No, a której dziewczynie by się nie podobało? No bo... idę sobie ulicą pomiędzy dwoma, super przystojnymi chłopakami, a oni mnie obejmują z obydwu stron. Po prostu raj na ziemi! Ciekawiło mnie, jak radzi sobie Miu, ale za bardzo nie chciało mi się o tym myśleć. Tak, wiem. Świetna ze mnie przyjaciółka.
- Jakiego chcesz shake'a? - spytał Niall, wyrywając mnie tym z zamyślenia.
- Hmm... Czekoladowo-waniliowego, jeśli jest. - uśmiechnęłam się do niego lekko, rumieniąc się delikatnie. Głupie rumieńce...
- A ty, Harry?
- Mango.
    Wiecie co? "Trochę" było mi nieswojo kiedy tak Hazza wlepiał we mnie te swoje paczadła, a zaraz po nim blondyn. No, bo co, mam jakąś plamę na nosie, czy jak? W końcu zirytowana spojrzałam na nich i spytałam:
- Czy ja mam, do cholery, plamę na nosie, że się tak na mnie gapicie?
- Nie. - odparł Horan.
- Po prostu jesteś tak ładna, że nie możemy oderwać od ciebie wzroku. - uśmiechnął się czarująco Harold, a ja się jeszcze bardziej zarumieniłam. Musiałeś to powiedzieć? Zapadła trochę krępująca cisza. Nie lubię, gdy ludzie prawią mi komplementy, bo okropnie się wtedy rumienię, a sprawy też nie poprawiał fakt, że oni mnie cały czas obejmują! Chciałabym być tak pewna siebie jak Miu...
- Oto wasze shake'i. - z zamyślenia wyrwał mnie głos dziewczyny zza lady, która uśmiechnęła się do nas przyjaźnie. Odebraliśmy nasze napoje i usiedliśmy przy jednym z wolnych stolików. Usiadłam obok Niall'a, a Harry, niepocieszony, usiadł naprzeciwko mnie. Popijałam shake'a w ciszy,czując ich spojrzenia na mej osobie. 
- Opowiedzcie coś o sobie. - poprosiłam w końcu cicho, żeby już się tak na mnie nie gapili.
- Podstawowe info o mnie - zaczął Niall. - to, że gram na gitarze, kocham jedzenie i przytulanie, pochodzę z Irlandii i mam starszego brata Grega.
- A jeżeli chodzi o mnie to jestem z Holmes Chapel, śpiewałem wcześniej w zespole White Eskimo, mój ulubiony owoc to banan i kocham koty.
    Popatrzyłam na nich i stwierdziłam z ironią:
- Tego, to ja się dowiedziałam w INTERNECIE. I paru innych rzeczy też...
- Na przykład? - spytali z zaciekawieniem.
- Niall: ulubiona liczba - 69; ulubiony kolor - niebieski; uwielbiasz muffiny, ale uważasz, że to są te brzydsze ciastka, twoja ulubiona knajpa to Nando's i chodziłeś do szkoły dla chłopców.
    Harry: ulubiony kolor - pomarańczowy; umiesz rozpoznać każde dziewczęce perfumy po zapachu, masz kota imieniem Dosty i masz ksywkę Banana Kid, a twój ulubiony zespół to Coldplay.
    Chyba ich, lekko mówiąc, zatkało, co skwitowałam złośliwym uśmiechem, godnym samej księżniczki Miu i wgłębieniem się w swego czekoladowo-waniliowego shake'a.

-Oczami Miu-

    Z uśmiechem kota z Cheshire lazłam przez londyńskie ulice czując na sobie zazdrosne spojrzenia wszystkich dziewczyn, które mijałam. Eh, nie dziwię im się - księżniczka Miu jest najpiękniejszą niewiastą na całym Zeusowym świecie! Na ramionach cały czas czułam ramię Pasiastego, ale nie zwracałam na to najmniejszej uwagi. Weszliśmy do MilkShakeCity.
- Jakiego shake'a byś chciała? - spytał Louis z promiennym uśmiechem/ No po prostu nie mogłam nie odwzajemnić tegoż to gestu. Postanowiłam go wkręcić.
- Cytrynowego.
- Naprawdę?
- Nie, na niby. - mruknęłam.
- Ok.
    Poszedł po napoje, a ja zaczęłam się rozglądać za wolnym miejscem. Tu zajęte przez jakieś małolaty; tu przez dwóch mięśniaków; tam przez Kate, zielonookiego i blondyna; tam... Zaraz, zaraz! Przez Kate, zielonookiego i blondyna?! A co oni,  tu kurwa, robią?! Poczułam bliżej niezidentyfikowane przeczucie, które mówiło mi, że powinnam spieprzać stąd jak najszybciej. Jednak ono jak zwykle bardzo nie kulturalnie postąpiło i pojawiło się za późno.
- Miu? - Kate wyglądała na zszokowaną.
- Nie, Święty Mikołaj. - warknęłam, czując się jak idiotka. Jak ona zobaczy, że przyszłam tu z Pasiastym to nie da mi żyć. I chuj, podpowiedział mi wredny głosik. Prychnęłam totalnie zirytowana w myślach i idąc jak na skazanie, usiadłam obok nich. Zauważyłam na twarzy Kate złośliwy uśmieszek.
    Co się tak szczerzysz, jak ta najebana szczerzuja?! - syknęłam w myślach.
    Szczerzy się, bo wyglądasz jakbyś wygrała trzy pensy, ot co. - syknął ponownie w odpowiedzi mój wredny głosik.
    Och, przymknij się już, moja schizo. - syknęłam.
    Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz i mnie nie uciszysz.- odpowiedział zirytowany głos. Ale przynajmniej się uciszył! Chociaż tyle dobrego.
- Miu! - wyrwała mnie z zamyślenia Kate. - Wybacz, że przerywam te twoją "kontemplację", ale Louis przyniósł twój napój.
- O tak... dziękuję... - odrzekłam i uśmiechnęłam się tryumfująco do Pasiastego. "Dobrze wytresowałaś pieska" - po raz kolejny odezwał się ten głos, ale najzwyczajniej w świecie go zignorowałam. Spojrzałam na shake'a i ze zdziwienie odkryłam, że nie jest on cytrynowy, tylko mój ulubiony, malinowy! Zerknęłam na niego.
- No... sorry, że nie... wziąłem t... tego cytrynowego, ale... ta... dziewczyna za ladą... p... powiedziała, że nie ma i... poleciła mi t... ten. - jąkał się Lou.
    Kurwa! On jest zbyt idealny! Zrobiłam coś w podobie do "karpika" , nie za bardzo wiedząc, co odpowiedzieć.
- Właśnie zdobyłeś wielkiego, czerwonego plusa. - palnęłam w końcu, po czym rzuciłam się na napój jak Reksio na szynkę. Ten tylko uśmiechnął się jak kot, który przed chwilą nachlał się śmietanki, wywalił Harry'ego z miejsca, żeby ten ścisnął się po drugiej stronie z Kate i Niall'em (nie żeby mu to przeszkadzało) a ten usiadł koło mnie. Spodobało mi się to, nie powiem, że nie.
- A możesz mi łaskawie powiedzieć, co ty odpierdalasz, misiu? - syknął Harry, patrząc to na mnie to na Pasiastego, a ja dopiero po chwili się zorientowałam, że Louis mnie obejmuje.
- A czego tu ode mnie chcesz, moja kruszyno? - spytał spokojnie Lou. Spojrzałyśmy na siebie z Kate.
- Normalnie jak stare, dobre małżeństwo. - westchnęłyśmy jednocześnie, a Niall wybuchnął śmiechem. 
    I tym oto sposobem atmosfera się rozluźniła i zaczęliśmy gadać. Ale zaraz... Co ja, kurwa, odpierdalam?!



No i oto rozdział 6! Mamy nadzieję, że się Wam podobał.
5 komentarzy = Rozdział 7
A tymczasem mamy zaszczyt zaprosić Was na inne nasze blogi:
Do następnego razu! :)

5 komentarzy:

  1. Wow. Boski. Czekam na nn<3 :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Też nie do końca rozumiem, co on robi, ale mniejsza o to. Robi się coraz ciekawiej. Mam nadzieję, że nawet jeżeli nie będzie 5 komentarzy opublikujecie nowy rozdział (czego oczywiście wam nie życzę :)) Zapraszam do mnie, mam nadzieję, że skomentujesz nowy rozdział http://kiedymiloscstajesienienawiscia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. zajebisty :)
    serio nazwyasz sie Milena Jasińska ??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie xP
      Żadna z nas się tak nie nazywa, to było po prostu pierwsze imię i nazwisko jakie wpadło naszej kochanej Lusi do główki xP.

      Usuń

Dziękujemy za komentarze :)
Link do siebie zostaw w odpowiedniej zakładce ^^
Hejty i inne takie nie są tu tolerowane :P

Czytelnicy :)