czwartek, 4 kwietnia 2013

Prolog

Hej Wam ludziska! Z tej strony Katie i Lucy! Ewentualnie Lucy i Katie. Niepotrzebne skreślić xP. Oto nasz jakże zacny Prolog. Mamy obydwie nadzieję, że się Wam spodoba i bla bla bla... Nie zanudzamy Was więcej tylko MIŁEJ LEKTURY!

-Oczami Kate-
- Tylko nie zapomnijcie, że za dwa dni spotykamy się o dziewiątej na lotnisku! - zdążyła krzyknąć jeszcze nasza wychowawczyni i już nas nie było. Nareszcie wakacje!
    Uśmiechnęłam się radośnie, wychodząc razem z Miu na dziedziniec szkoły. Słońce przyjemnie grzało w skórę, a wiatr wiał, rozwiewając moje ciemne włosy.
- Ach, to normalnie najpiękniejszy dzień w moim życiu. - westchnęła moja przyjaciółka.
- A mój najpiękniejszy dzień będzie za dwa dni. - oznajmiłam nadal się uśmiechając.
    Tak.... Cały rok czekałam na ten wyjazd! Już nie mogę się doczekać, aż zobaczę Londyn - miasto, w którym wychował się mój ojciec. 
- Ej, ziemia do Kate! - zawołała moja towarzyszka, wyrywając mnie tym z zamyślenia. - Daniel idzie w naszą stronę.
- Chodźmy stąd, jak najszybciej.
   
     Ruszyłyśmy. Daniel krzyknął coś, ale nie usłyszałam co i po chwili poczułam mocny uścisk na nadgarstku. Przełknęłam cicho ślinę. Odpieprz się w końcu ode mnie, chciałam mu powiedzieć, ale głos uwiązł mi w gardle.
- Możemy porozmawiać? - spytał cicho. Nie, pomyślałam, ale się nie odezwałam. - Proszę, Kasia...
    Wtedy odzyskałam umiejętność mowy. Nikt nie ma prawa nazywać mnie tak! Wyrwałam rękę z uchwytu i odepchnęłam go od siebie.
- Odpieprz. Się. Wreszcie. Ode mnie. - wycedziłam przez zaciśnięte zęby, chwyciłam Miu za rękę i szybkim krokiem odeszłyśmy stamtąd. - Nareszcie mu się postawiłam! - zawołałam cicho, szczerząc się radośnie.
- Tak, ale nie napalaj się jak komornik na szafę. - zgasiła mnie. - Co zabierasz na wyjazd? - zmieniła temat.
- Hmm... Sama jeszcze nie wiem. Na pewno wezmę aparat, parę zeszytów i książek, laptopa. No i oczywiście ciuchy. A ty?

-Oczami Miu-
    Co jak co, ale byłam dumna z Kate. Czyli jednak potrafi się przeciwstawić. Westchnęłam szczęśliwa i wlazłam do budynku, który zdarza mi się nazywać moim "domem".
- Nippah! - pisnęłam znudzona i skierowałam się w stronę schodów prowadzących na piętro, na którym mieścił się mój pokój. - W szkole tak jak zwykle, nie licząc tego, że przyniosłam świadectwo! - dodałam zanim ojciec zdążył zadać mi swoje nieśmiertelne pytanie.
    Wyszedł z salonu i stanął na dole schodów... czyli na parterze. Odwróciłam się i przygryzłam nerwowo wargę.
- Jakie oceny? - spytał, przeszywając mnie spojrzeniem swoich ciemnobrązowych oczu. Wyszczerzyłam zęby i wyciągnęłam w jego stronę papierek, przyozdobiony czerwoną kreską.
- No bardzo ładnie... zapewne dzięki Kate?
- Po części. - westchnęłam. - Matmę i fizykę sama wyciągnęłam na celujące. Chcesz obczaić czy mogę to już podrzeć?
- A rób, co chcesz. - prychnął ojciec i uśmiechnął się do mnie nieśmiało. - Idź się lepiej pakować, bo znając ciebie, na pewno o tym zapomnisz.
    Prychnęłam zirytowana i wbiegłam na górę.
- Jasne, jasne... - westchnęłam znużona. - A i wieczorem wychodzę, oki?!

-Oczami Kate-
    Budzik zadzwonił mi o siódmej. Szybko zerwałam się z łóżka i pognałam do łazienki. Nareszcie nadszedł ten dzień! Lecę do Londynu! Zeszłam na dół w nadziei, że chociaż tym razem zastanę matkę w kuchni. Niestety. Siedział tam tylko mój brat Max.
- Hej, siostra. - rzucił z pełnymi ustami, a mnie od razu zaburczało w brzuchu. Ach, ten mój nieposkromiony apetyt!
- Hej, brat. - mruknęłam, grzebiąc w lodówce. - Odwieziesz mnie na lotnisko? - spytałam, wyjmując masło i ser. Normalnie pokarm Bogów, jak się doda keczup. W odpowiedzi przytaknął. Zjadłam śniadanie, potem poszłam jeszcze sprawdzić czy wszystko spakowałam i nim się obejrzałam, siedziałam w samochodzie braciszka. Niewiarygodne, że on w ogóle zdał na to prawo jazdy!
- Tylko uważaj na siebie w tym Londynie, ok?
- Dobrze, mamo. - rzuciłam, chichocząc cicho pod nosem. Spojrzał się na mnie z rozbawieniem, a potem swój wzrok skupił z powrotem na drodze. 
    To zadziwiające jak ludzie potrafią być do siebie zewnętrznie podobni, a jednocześnie różni. Oboje z Max'em mamy ciemne włosy i oczy, przez co wyglądamy trochę na bliźniaków, ale on jest dwa lata ode mnie starszy. Max urodził się 16 kwietnia 93,  ja 20 kwietnia 95. Ale nieważne, mam fajnego brata, który czasem bywa strasznie irytujący, jak to rodzeństwo i tyle. Równiutko o 8:40 stawiliśmy się na lotnisku. Chłopak wyjął z bagażnika moją walizkę i dużą torbę, a następnie stanął przede mną i z całej siły przytulił.
- Hej, bo mnie udusisz!
- Uważaj no na tego dupka, dobrze? Obiecasz mi to, że będziesz na niego uważać? - spytał, patrząc mi w oczy, jakby nie słyszał tego co przed chwilą powiedziałam. 
- Będę. Obiecuję. - pocałowałam go w policzek. - Pozdrów ode mnie Bena i ochrzań, że się nie pożegnał.
- Ok. To pa!
    Odjechał,  a ja po piętnastu minutach zadzwoniłam do Miu. Menda! Nie dość, że się spóźnia to jeszcze nie odbiera telefonu! Księżniczka cholerna, ja jej jeszcze pokażę! Dopiero po trzecim razie raczyła odebrać.

-Oczami Miu-
    Właśnie miałam wskoczyć do tej dziury za białym królikiem, kiedy usłyszałam dzwonek telefonu. Otworzyłam zirytowana oczy i 
spojrzałam na ekran. "Dzwoni Kate" stwierdziła moja komóreczka, a ja niechętnie odebrałam połączenie.
- Taaak? - spytałam ziewając lekko i wylazłam spod ciepłego kocyka.
- No gdzie ty jesteś?! - wrzasnęła wyraźnie wkurzona - Umawiałyśmy się za dziesięć dziewiąta na terminalu, a ciebie ciągle nie ma! Zaraz wszyscy się zlezą!
Zamarłam. Nie potrafiłam niczego odpowiedzieć, tylko przerażona spojrzałam na stojący na szafce obok budzik. Wskazywał 08:55. Obok świeciła się lampka oznajmiająca mi, że ktoś wyłączył alarm, który dzień wcześniej ustawiłam na dość wczesną godzinę, by móc się jeszcze spakować.
- Ty pieprzony gówniarzu! - wrzasnęłam, po czym zakończyłam rozmowę i pośpiesznie wybiegłam z pokoju. - Matka! - pisnęłam wpadając do sypialni rodziców - Wrzuć mi pierwsze lepsze rzeczy do walizki! A ty ojciec szykuj samochód!
Wbiegłam niczym burza do łazienki prosząc w duchu wszystkie znane mi bóstwa, by nie wpaść na Adama. Bo szczerze powiedziawszy jakoś nie uśmiechało mi się dożywotnio siedzieć w więzieniu za dość brutalne morderstwo. 
     W biegu zrobiłam wszystko, co w tym pomieszczeniu zrobić powinnam i wylazłam na korytarz ubrana w jakieś beznadziejne rzeczy, które akurat znajdowały się pod ręką.
- Przebiorę się na lotnisku - rzuciłam wyjaśnienie mamie, która ledwo powstrzymywała się, by nie wybuchnąć śmiechem na mój widok.
Wyjęłam z jej rąk torbę podróżną, pocałowałam ją na "do widzenia", po czym wybiegłam z domu kierując się na podjazd, na którym już stał przygotowany przez ojca samochód. Wskoczyłam do niego i w ekspresowym tempie opuściliśmy teren naszej posiadłości.
    Tak szybko to chyba jeszcze nigdy nie jechałam. Dystans, który normalnie zajmuje jakieś pół godziny pokonaliśmy w niecałe dwanaście minut! Aż się boję pomyśleć, ile przepisów złamał przy tym mój "praworządny tatuś". Wysiadłam z pojazdu, przytuliłam ojca i wpadłam na lotnisko czując, że zaraz zdechnę z przemęczenia.
- No ile można...! - niemal od razu usłyszałam wrzask przyjaciółki - Już zaczynałam się zastanawiać, czy łaskawie zajrzysz tu jeszcze w tym stuleciu!
- Przepraszam, przepraszam... - syknęłam zawstydzona po czym przeniosłam wzrok na stojącą dalej i czekającą na odprawę grupkę. - Wypadałoby tam podejść, co? - spytałam głupio i nie czekając na jej odpowiedź, obie przetransportowałyśmy się prosto w owy tłum.

5 komentarzy:

  1. Moja koleżanka uwielbia ten zespół, więc na pewno jej polecję :) co do treści to razie ok, mam nadzieję, że ona nie spotka przypadkiem na ulicy któregoś z chłopców i odrazu on się w niej zakocha, bo to jest już nudne, chociaż wiem, że trudno jest wymyślić cos orginalnego. Pozdrawiam i zapraszam do siebie licząc na komentarz kiedymiloscstajesienienawiscia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Prolog świetny, czekam na 1 rozdział. Fajnie piszesz, a raczej piszecie ;D Dodaje do obserwowanych i napewno jeszcze nie raz tu zajrze ;) A i zapraszam do siebie. Opowiadanie również pisze z przyjaciółką --------> http://xsumin.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, wstawiłam nowy post, informuję was, bo chyba wcześniejszy się wam podobał, więc może zechcecie skomentować i ten.
    Ja was obserwuję.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak dla mnie świetny rozdział i ogólnie cały blog. Masz ciekawy pomysł na opowiadanie co bardzo mi się spodobało. Nie mam szczególnych uwag. Jestem zadowolona i czekam na nn :)

    Miło by było gdyby również tobie się spodobało moje opowiadanie http://just-us-and-this-sick-world.blogspot.com/ liczę na twoją opinię która pomoże mi w dalszym tworzeniu :D

    Pozdrawiam nieznajoma i życzę wiele weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz i wgl, ale pragnę też podkreślić, że MY jesteśmy we DWIE :)

      Usuń

Dziękujemy za komentarze :)
Link do siebie zostaw w odpowiedniej zakładce ^^
Hejty i inne takie nie są tu tolerowane :P

Czytelnicy :)